Uchole!
KOMUNISTYCZNY SPRZEDAWCZYK
CZY
PATRIOTYCZNY OPOZYCJONISTA ?
40 rocznica wprowadzenia przez wojskową komunistyczną juntę stanu wojennego w Polsce jest smutną rocznicą, ale musimy o niej pamiętać i dopóki nam sił wystarczy głośno krzyczeć o zbrodniarzach i zbrodniach jakie zaistniały na niewinnych ludziach, którzy za to, że chcieli wolności i poszanowania prawa musieli oddać swoje życie lub tracić zdrowie i cierpieć w kryminałach komunistycznego reżimu.
W sposób szczególny musimy upominać się o ukaranie zbrodniarzy, którzy ten los nam zgotowali, a którzy do tej pory nie zostali sprawiedliwie osądzeni i drwią ze zbrodni w których uczestniczyli mówiąc publicznie, jak uczestnik stanu wojennego po stronie komunistycznego reżimu pułkownik Mazguła – że: „Oczywiście były tam jakieś bijatyki, jakieś ścieżki zdrowia, ale generalnie jednak dochowano jakiejś kultury w tym całym zdarzeniu”.
Dziękuje Bogu, że tak pokierował moim losem, iż w tym tragicznym dniu ogłoszenia stanu wojennego, będąc oficerem reżimowej milicji stanąłem po stronie robotników stoczni szczecińskich i wspólnie z nimi uczestniczyłem na terenie stoczni w strajku walcząc z nimi ramię w ramię o prawo do godnego życia i wolną Polskę. Cieszyłem się, że mój apel do komunistycznych sił porządkowych wśród których mógł być i pułkownik Mazguła trafiał nawet do nich. Z perspektywy czasu wiem, że moje skromne działania przyczyniły się do tego, że na terenie stoczni nie doszło do takiej tragedii jak w kopalni „Wujek”, a nawet i do „kulturalnych ścieżek zdrowia” jak to określa Mazguła.
Musimy dziś o tym wszystkim pamiętać i przypominać młodszym pokoleniom, że wolność i demokracja nie jest dana nam na zawsze – zawsze musimy o nią walczyć i ją pielęgnować, bo w przeciwnym przypadku szybko to dobro utracimy.
Korzystając z tej smutnej rocznicy chce przypomnieć ku przestrodze parę istotnych faktów o działalności zbrodniczego systemu komunistycznego jaki panował w czasie istnienia tak zwanej Polski Ludowej.
Fakt, że Polska była krajem komunistycznym jest raczej powszechnie znanym, lecz mało kto zdaje sobie sprawę jak obrzydliwa i bezwzględna była machina komunistycznego zniewalania ludzi doprowadzająca do tego, że czasami pozornie uczciwi ludzie stawali się z bardzo różnych powodów narzędziami do utrwalania tego zbrodniczego i totalitarnego systemu zmierzającego do zawładnięcia umysłami wszystkich ludzi żyjących w krajach zarządzanych przez totalitarne ustroje komunistyczne.
Mimo, że niektóre narody jak Węgrzy, Czesi i Słowacy oraz oczywiście Polacy próbowali zmienić tę mroczna rzeczywistość – władza ta była wówczas wręcz władzą niezniszczalną i wszechmocną.
Dzisiejsze pokolenie młodych ludzi nie pamięta czasów mrocznego komunizmu i czasami trudno jest tym młodym ludziom zrozumieć zachowania niektórych osób mieniących się dziś o dziwo „patriotycznymi opozycjonistami”. Faktycznie takie osoby są w rzeczywistości zdrajcami Narodu Polskiego, którzy powinni być maksymalnie izolowani przez zdrową i patriotyczną część naszego społeczeństwa.
Publikowany i szeroko komentowany reportaż o spotkaniu Adama Michnika i Wojciecha Jaruzelskiego budzi w wielu kręgach obrzydzenie i niesmak, a wiele osób nie znając realiów wówczas istniejących czasów nie potrafi zrozumieć dlaczego takie fakty miały miejsce ?
Trudno jest niektórym zrozumieć jak rzekomy „patriotyczny opozycjonista” może jak sam wyznaje darzyć miłością zbrodniarza polskiego reżimu komunistycznego?
W latach 1975 – 1981 byłem oficerem komunistycznej milicji i ten fakt jest już dla mnie gorzki do przełknięcia, choć nie miałem do czynienia ze ściganiem ludzi za swoje przekonania – zajmowałem się tylko ściganiem przestępstw kryminalnych. Mimo tego, pewnie dziś gdyby mi przy okazji jakiegoś spotkania jakichś prawdziwy patriota napluł w twarz, to zapewne nie miałbym wielkich o to pretensji, bo wiem jak tacy ludzie byli traktowani przez służby reżimu komunistycznego w tym i przez niektórych milicjantów.
Zachowanie się Adama Michnika i wyznawanie przed kamerami miłości do zbrodniarza Jaruzelskiego przerosło wszelkie moje oczekiwania – jak można tak się zachować i tak się poniżyć. Takie zachowanie jest dla mnie jednoznaczne i z całą pewnością wiem, że ten pozbawiony sumienia człowiek nigdy nie był i nigdy nie będzie patriotą, lecz nierozumną istotą z lewej strony tytułu.
Będąc na miejscu Michnika po opublikowaniu tych skandalicznych jego zachowań pewnie bym strzelił sobie w łeb, a na pewno nigdy już nie pokazał bym się publicznie i pewnie zasiedlił bym wolne mieszkanie po bracie Stefanie Michniku w Szwecji. Ten człowiek jednak nigdy nie miał i mieć nie będzie honoru i nie stać go na takie zachowania.
Bardzo chciałbym zapoznać się z jego dokumentami z czasów jego pobytu w więzieniach PRL i jestem pewien, że coś ciekawego bym tam znalazł, a mit wielkiego patrioty i wielkiego opozycjonisty by szybko opadł z hukiem – co praktycznie częściowo już się stało.
Pracując w reżimowej milicji mimo wszystko czegoś się tam nauczyłem. Mimo młodego wówczas wieku udało mi się trochę poznać zasady funkcjonowania komunistycznego państwa, a w szczególności zasady funkcjonowania komunistycznych służb specjalnych, które praktycznie miały pełnie władzy i decydowały dosłownie o wszystkim co działo się w państwie komunistycznym – czasami nawet o życiu i śmierci poszczególnych obywateli z którymi można było zrobić dosłownie wszystko przy pomocy różnych zaplanowanych operacji i działań. Przykład śmierci błogosławionego księdza Popiełuszki jest tego najlepszym przykładem.
Do dzisiejszego pokolenia nie może trafić, że tzw. ówczesna „władza ludowa” nie składała się z przedstawicieli jak nazwa wskazuje ludu, lecz wyłącznie z kacyków bezgranicznie podporządkowanych służbom specjalnym zarządzanym z Kremla i ślepo wykonującym polecenia tam właśnie wydawane.
Każdy reżim zarządza przy pomocy siły i propagandy. Aby to wszystko sprawnie funkcjonowało i dawało poczucie sprawowania władzy przez „lud” stosowano różne formy propagandy rozpowszechniane wśród zwykłych ludzi. Nie wszyscy jednak zdają sobie sprawę, że sama władza komunistyczna z jej służbami specjalnymi nie dała by rady utrzymać wszystkiego w ryzach i dodatkowo jeszcze uwiarygadniać swoje poczynania jak chociażby nękanie odważniejszych ludzi nazywanych przez komunistów „wrogami narodu” i „sprzedawczykami będącymi na usługach imperializmu kapitalistycznego”.
Z tego właśnie powodu reżimowe służby specjalne miały bardzo dobrze rozwiniętą we wszystkich grupach społecznych siatkę tzw. „ucholi” – czyli osób zbierających wszelkie informacje o nastrojach i poczynaniach ludzi we wszystkich prawie grupach zawodowych. Nawet i w komunistycznej milicji i komunistycznym wojsku służby specjalne miału swoich „ucholi” donoszących co w tych służbach się dzieje. Powszechna inwigilacja wszystkich była więc na porządku dziennym w ówczesnej Polsce Ludowej.
W każdym dużym zakładzie pracy były specjalne komórki w których byli zatrudnieni pod tzw. przykrywką (czyli na etatach danego zakładu pracy) utajnieni oficerowie służb specjalnych . To na nich ciążył obowiązek angażowania się w życie danego zakładu pracy i codzienne raportowanie sytuacji panującej w tym zakładzie.
Innymi bardzo istotnymi, a nawet z całą stanowczością najistotniejszymi źródłami wszelkich informacji byli właśnie tzw. „uchole”, którzy mieli za zadanie informowanie dosłownie o wszystkim co dzieje się w danym zakładzie pracy lub w danej grupie zawodowej np. w gronie lekarzy, sędziów, prokuratorów, nauczycieli, księży oraz innych grup zawodowych.
Tych „ucholi” wyszukiwali w bardzo różny sposób funkcjonariusze służb specjalnych i w bardzo różny sposób zmuszali ich do współpracy polegającej na pozyskiwaniu różnych informacji będących w zainteresowaniu służb specjalnych.
Były osoby, które wyłącznie z pobudek własnych – najczęściej np. dla uzyskania intratnego stanowiska, otrzymania paszportu na wyjazd za granicę, pomocy w dostaniu się na studia lub temu podobnych przyczyn chciały z własnej inicjatywy współpracować z komunistycznymi służbami.
Zdecydowana jednak większość „ucholi” pozyskiwana była na tzw. „materiałach obciążających”. Takimi „materiałami obciążającymi” było np. popełnienie drobnego przestępstwa lub wykroczenia, nieetyczne zachowanie się np. zdrada małżeńska, utrzymywanie bliskich kontaktów księży z kobietami, dewiacje seksualne, narkotyki itp. zachowania. Tacy ludzie musieli donosić, bo grożono im ujawnieniem ich niewłaściwych i dyskredytujących te osoby zachowań.
Faktycznie funkcjonariusze komunistycznego reżimu niszczyli w sposób szczególny ludzi, którzy odmawiali im współpracy, lub nie chcieli dalej współpracować.
Potrafili również niszczyć na wszelkie sposoby prawdziwych działaczy opozycji. Sam doświadczyłem takich niszczycielskich działań, do tego stopnia, że nawet w Niemczech gdzie uciekłem z Polski odnaleźli mnie i swoimi kanałami puścili do niemieckich służb specjalnych (Bundesnachrichtendienst BND) informację, że jestem polskim szpiegiem. Miałem wówczas bardzo wiele problemów, gdyż odmówiono mi udzielenia azylu i otrzymałem nakaz opuszczenia Niemiec. Musiałem zimową porą 9 dni głodować na rynku miasta Wolfenbuttel aby mi uwierzono i aby nie deportowano mnie do komunistycznej wówczas Polski.
Te formy pracy komunistycznych i nie tylko komunistycznych służb specjalnych stosowano od dawien dawna i stosowane są one również do chwili obecnej w różnej formie i na różnych zasadach. W czasie reżimu komunistycznego niestety te działania nie podlegały żadnej nawet najmniejszej kontroli, więc służby mogły robić dosłownie wszystko.
Gdy w Polsce zaczęły się tworzyć mniej lub bardziej zorganizowane grupy opozycyjne to także wykorzystywano te metody działania do rozpracowywania operacyjnego tych „wrogich socjalizmowi” grup opozycjonistów. W każdej rozpracowywanej przez służby specjalne grupie opozycyjnej było w zależności od potrzeb i wielkości grupy od kilku do kilkunastu „ucholi”. Działo się tak dlatego, że „uchole” musieli się wzajemnie kontrolować i najczęściej działając w rozpracowywanej grupie nie wiedzieli nic o sobie lub tylko tyle ile powiedzieli im funkcjonariusze służb.
„Uchole” mieli za zadanie niezbyt angażować się w działalność rozpracowywanych grup i raczej ich rola polegała na słuchaniu i zbieraniu informacji o tych grupach i o ich składzie.
Gdy w 1980 roku zaistniał bardzo duży i powszechny ruch społeczny przeciwko władzy komunistycznej – komuniści przestraszyli się bardzo i w jeszcze większym stopniu nasilili swoje działania operacyjne wśród organizowanych spontanicznie strukturach przyszłej „Solidarności”. Zmieniono również wówczas taktykę i pospiesznie przeszkolonych „ucholi” zainstalowano w grupach opozycyjnych z zadaniem dostania się do władz tworzących się wówczas niezależnych związków zawodowych.
Tacy przeszkoleni „uchole” mieli za zadania bardzo głośno i publicznie sprzeciwiać się władzy komunistycznej i pod pozorem obrony zwykłych pracowników zyskiwać tym sposobem ich zaufanie, co najczęściej było początkiem ich „karier związkowych” na różnych szczeblach struktur. Byli oni fikcyjnie zatrzymywani w aresztach i kryminałach, a nawet i fikcyjnie bici, po to aby ich odwaga wzbudzała uznanie wśród innych ludzi w środowisku których to się działo. Prowokatorzy i podstawieni fałszywi działacze nie bali się niczego, bowiem chronili ich mocodawcy ze służb specjalnych – mogli więc kierować bezkarnie wszelkie obelgi pod adresem władzy.
Takim największym „ucholem” stał się również TW (tajny współpracownik) „BOLEK” i wielu wielu innych. Według mojej wiedzy około 30 % członków władz „Solidarności” różnych szczebli była mniej lub bardziej ściśle związana ze służbami specjalnymi PRL i przekazywała tym służbom różne interesujące te służby informacje.
Mało tego, nawet wśród internowanych po ogłoszeniu stanu wojennego znajdowali się „uchole” mający za zadania przekazywać informacje o internowanych członkach prawdziwej opozycji.
Bardzo często ci najaktywniejsi „uchole” stawali się wręcz bohaterami narodowymi za swoje nietuzinkowe rzekome zasługi jak np. wyprowadzenie pieniędzy związkowych z kasy organizacji związkowej przed ogłoszeniem stanu wojennego z przeznaczeniem ich na działalność podziemną, prowadzenie kontrolowanych głodówek w ośrodkach odosobnienia, odważne i fingowane ataki na klawiszy i nadzorujących funkcjonariuszy SB, bardzo aktywne uczestnictwo w protestach ulicznych itp.
Za takie sfingowane czyny ludzie ci zyskiwali szacunek współosadzonych w celach oraz uczestników różnych protestów, jak również i zyskiwali coraz większe zaufanie i często byli wybierani na przywódców grup. Tych sprzedawczyków uznawano za twardzieli i niezłomnych działaczy na których można w 100 procentach polegać. Nawet do dziś nie wiemy kto kim był w swojej często udawanej na pokaz działalności opozycyjnej. Rodzi się pytanie jak było to możliwe ?
Bardzo interesującym i nieznanym powszechnie faktem jest sposób ukrycia tych największych zdrajców polskiego ruchu opozycyjnego. Formalnie rzecz biorąc wszyscy współpracujący z milicją i służbami specjalnymi „uchole” byli w sposób specjalny zarejestrowani w kartotekach tych służb i każdy miał dwie teczki. Jedna teczka zwana „teczką personalną tajnego współpracownika (TW)” w której były wszystkie dane personalne „uchola” i pisemne zobowiązanie o współpracy oraz nadanie pseudonimu (np. BOLEK) i druga „teczka pracy tajnego współpracownika” w której zbierano wszystkie informacje jakie przekazywał ustnie lub pisemnie TW i rozdzielnik, gdzie te informacje trafiały. Pod informacjami TW podpisywał się już tylko swoim pseudonimem (np. BOLEK)
W tym miejscu rodzi się zasadne pytanie dlaczego w dzisiejszych czasach nie ma żadnych śladów o współpracy ze służbami specjalnymi niektórych osób, o których wiadomo z innych źródeł, że byli „ucholami” (TW)?
W momencie szerokiego rozwoju opozycji w latach 70 i 80 służby specjalne miały problemy z pozyskiwaniem nowych „ucholi”, gdyż ludzie bali się cokolwiek podpisywać – chodzi tu głównie o wyrażenie zgody pisemnej na współpracę. Z tego powodu służby specjalne otrzymały od władz tajne polecenie prowadzenia współpracy operacyjnej z osobami, które nigdzie nie były zarejestrowane i nie podpisały żadnego zobowiązania o współpracy – tym sposobem wielu agentów („ucholi”) nie zostało zarejestrowanych w kartotekach służb specjalnych – pomimo że donosili w sposób perfidny na prawdziwych członków opozycji i prawdziwych patriotów.
Jak wszystkim wiadomo po rozwiązaniu komunistycznej bezpieki i innych służb specjalnych, mimo wszystko nie wiadomo do dziś dlaczego pozytywnie zweryfikowano dość znaczną grupę funkcjonariuszy służb specjalnych, którzy otrzymali prace już w podobno demokratycznych wojskowych służbach specjalnych, Urzędzie Ochrony Państwa innych instytucjach państwa. Zapewne był to pakt zawarty przez komunistów przy „okrągłym stole”.
Efektem znanych powszechnie postanowień okrągłego stołu komuniści dogadali się z pseudo działaczami opozycyjnymi (typu Michnik i inni) i zdrajcom Narodu Polskiego „ucholom” zagwarantowano ustawowo ochronę danych wszelkiej maści TW, którzy kontynuowali dalszą współpracę z byłymi funkcjonariuszami SB i innych służb specjalnych (pracującym już o dziwo w służbach demokratycznego podobno państwa).
Tym sposobem akta „ucholi” i inne obciążające ich materiały zostały z mocy prawa utajnione i znajdują się do dnia dzisiejszego pod specjalnym nadzorem w aktualnie funkcjonujących
komórkach służb specjalnych. Zatem jeszcze bardzo długo na światło dzienne się nie wydostaną – może za 50 lat, jak ludzie ci już poumierają i już nikt nie będzie mógł ich ukarać za te haniebne czyny.
Tym sposobem ci zwyrodnialcy czują się dziś bezpiecznie i nie boją się żadnej odpowiedzialności za to co uczynili prawdziwym patriotom i prawdziwym opozycjonistom. Mało tego ci zwyrodnialcy dochodzą w niezależnych podobno sądach swoich praw jeśli zdarzy się, że ktokolwiek ich posądzi publicznie o jakąkolwiek nawet współpracę z komunistycznymi bandytami.
Sam na własnej skórze przekonałem się jak takie posądzanie tych pseudo bohaterów smakuje !!! Nie wstydzę się tego, że sądy lubelskie ukarały mnie wysoką grzywną i wysokimi kosztami (rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych) za to, że wskazywałem z poparciem dokumentów istniejących w IPN kto tak naprawdę kim był.
Szczytem bezczelności i całkowitego bezprawia jest fakt, że wielu z tych współpracowników komunistycznych bandytów otrzymało za swoje „zasługi” jedne z najwyższych odznaczeń Państwa Polskiego w tym i uzyskało nawet status osoby pokrzywdzonej przez reżim komunistyczny – co jest chichotem historii, tym bardziej, że to uprawnia ich do pobierania nienależnych im emerytur i dodatków kombatanckich – za to o zgrozo, że sprzedawali komunistom prawdziwych patriotów. Smutne jest to tym bardziej, że niektórzy prawdziwi opozycjoniści i patrioci żyją w biedzie i wstydzą się nawet upominać się o swoje prawa.
Żyje jeszcze kilku moich kolegów, którzy w samym sercu zła jakim była komunistyczna milicja obywatelska usiłowali walczyć o wolną Polskę i za to dziś klepią biedę, bo nawet nie zaliczono im do wysługi lat czasu pracy, kiedy za swoją odwagę i działalność antykomunistyczną zostali wyrzuceni na bruk ze służby w milicji.
Taki los zgotował nam ten słynny „okrągły stół”, którym tak szczycą się krzykacze i wszelkiej maści „uchole”, którzy gładko wjechali na nim na szczyty władzy i zrobili wielkie kariery polityczne lub finansowe – rozkradając bezkarnie nam przy okazji naszą Ojczyznę i przynosząc wstyd prawdziwym patriotom, którzy pomalutku i w ciszy odchodzą w całkowite zapomnienie.
Dziwi mnie i nie tylko mnie jedno, że ci fałszywi opozycjoniści dalej są nazywani opozycjonistami, choć faktycznie są przecież zdrajcami Narodu Polskiego. Najwyższy czas jest zacząć nazywać tych ludzi po właściwym imieniu, a nie wymieniać ich w gronie prawdziwych patriotycznych opozycjonistów systemu komunistycznego. Tacy ludzie nie mogą być nazywani nawet byłym opozycjonistą, lecz tylko i wyłącznie zdrajcą !!!
Dokąd tak będzie, że ci podli i bezwzględni ludzie dalej będą się cieszyć nienależną im sławą za czyny, które były zwykłymi ustawkami służb specjalnych w celu osiągnięcia celów wyznaczonych przez te służby.
Znam dość wielu rzekomych działaczy i tych „fałszywych patriotycznych opozycjonistów”, co po zmianie władzy bardzo szybko dorobili się niebotycznych majątków w nie do końca znanych okolicznościach. Pewnie już nikt nie powie, że gra w wałęsowskiego totolotka przyniosła im takie fortuny? – choć faktycznie w dzisiejszym zwariowanym świecie wszystko jest możliwe ?
Zapewne ktoś mi zarzuci, że i ja byłem w tych zbrodniczych służbach – tak prawda byłem, lecz w porę się opamiętałem i wybrałem inną drogę narażając tym samym siebie i moją rodzinę na wielkie cierpienia i upokorzenia które nas spotkały.
Wielu moich kolegów milicjantów, którzy wówczas odważyli się sprzeciwić władzy komunistycznej cierpi dziś biedę, bo nie przyznano im należnych świadczeń emerytalno-rentowych, ale bardziej cierpią z powodu świadomości, że to co wówczas odważyli się czynić poszło na marne, bowiem ich gnębiciele dalej żyją w dostatku i chwale i bardzo często słyszymy z drwiącym uśmiechem na ich ustach – „po co wam była walka z komuną, co z tego macie i kto dziś pamięta o waszych zasługach?”
Niestety musimy przyznać im racje, choć bardzo nas to boli, bo wiemy, że zapomniano o nas i uznano nas za grupę niezrównoważonych psychicznie desperatów. Nie mamy już siły dalej walczyć o nasze słuszne prawa, bo nawet demokratyczna podobno władza nie chce nas słuchać i nie chce nam pomóc. Często zastanawiamy się dlaczego tak musi być?
Gdy poinformowałem Pana Prezydenta Andrzeja Dudę, że chcę aby zwrócił mi moje przesłane do niego do depozytu odznaczenia państwowe (powody zdeponowania orderów opisałem we wcześniejszych moich publikacjach), gdyż chcę je wystawić na licytacje, a pozyskane środki finansowe chcę przeznaczyć na zasiłki dla moich cierpiących biedę kolegów, to zostałem zbesztany przez Pana Ministra Szrota – jak ja mogę coś takie czynić i że jest to wstydem.
Odpowiedziałem, że większym wstydem jest dopominanie się od kilkunastu lat u władz demokratycznej Polski o godziwe renty dla moich cierpiących biedę kolegów. Obiecana przez Pana Ministra Szrota pomoc na tym właśnie się zakończyła. Do dziś nie zwrócono mi również moich zdeponowanych u Pana Prezydenta nadanych mi medali. Uważam dalej, że to jest o wiele większym wstydem, niż desperacka moja decyzja o licytacji tych medali w celu udzielenia pomocy moim kolegom.
Mimo wszystko my dawni prawdziwi działacze opozycyjni mamy jednak coś, czego nikt i nigdy nie jest w stanie nam odebrać – mamy swój honor, którego nigdy nie splamiliśmy i taki zabierzemy niebawem ze sobą w ostatnią podróż do innego jak wierzymy lepszego świata pozaziemskiego. Wierzymy, że przynajmniej Bóg się nad nami ulituje !!!
Taką „godziwą” zapłatę otrzymaliśmy za to, że walczyliśmy o Polskę – wolną Ojczyznę !!!
W imieniu wszystkich prawdziwych patriotów prosimy tylko o jedno zatrzymajcie się na chwilę i spróbujcie ocenić ludzi was otaczających. Jesteśmy pewni, że potraficie rozróżnić fałsz od prawdy, a reszta ocen przyjdzie już dużo łatwiej i rozróżnicie bez problemu kto jest KOMUNISTYCZNYM SPRZEDAWCZYKIEM, a kto PATRIOTĄ I PRAWDZIWYM OPOZYCJONISTĄ.
Mówią, że kropla drąży skałę, dlatego wierzymy, że krople łez które do dziś wylewamy wreszcie rozpuszczą kiedyś komunistyczną skałę i wysypie się z niej prawda o fałszywych opozycjonistach i sprzedawczykach działających na szkodę Narodu Polskiego i Polski. Nawet jeśli tego nie doczekamy, to wierzymy, że nasze rodziny i prawdziwi patrioci nigdy o nas nie zapomną.
Julian Sekuła